W zeszłym roku moją uwagę przykuł temat poruszony przez pana Jacka Balkana o Arrinerze. Od razu wgłębiłem się mocno w temat i dlatego też właśnie dlatego powstał ten blog.
Na początku każdą sekundę filmu o Arrinerze pochłaniałem niczym dziewiętnastowieczna pensjonarka pożyczony na jedną noc romans. Sądziłem, że Jacek Balkan ma rację, że odkrył to czego nie dostrzegali inni. Pomyślałem sobie „chłopie, szacun! stawiam piwo jak się zobaczymy na jakiejś konferencji prasowej”. I od razu też rozesłałem link do filmu do wszystkich swoich znajomych.
Ale wraz z upływem miesięcy, po bardzo dokładnej analizie tego tematu w Internecie oraz podczas rozmów z różnymi osobami na imprezach motoryzacyjnych, zaczął mi się pojawić zupełnie inny obraz tego, o czym mówił pan Jacek Balkan. Mijanie się z prawdą to delikatne stwierdzenie. Wszystko wskazuje na to, że pan Jacek Balkan po prostu kłamał od samego początku do samego końca. Dlatego też postanowiliśmy zebrać wszystkie informacje do kupy i tu je przedstawić w znacznie szerszym aspekcie niż to by mogła zrobić osoba, która poświęciła tylko chwilę za zapoznanie się z tym skomplikowanym tematem, jakim na pierwszy rzut oka wydaje się być Arrinera.
Razem z kolegą, który tak jak ja, jest dziennikarzem motoryzacyjnym od wielu lat, rozwikłamy tą zagmatwaną łamigłówkę.
A więc dlaczego pan Jacek Balkan (zwany też obecnie w branży „repliką dziennikarza motoryzacyjnego”) w ogóle nagrał ten swój paszkwil ? Ano sprawa okazała się nadzwyczaj banalna. Mianowicie aby nie odejść w całkowite zapomnienie ( wieść gminna niesie, że groziło mu wywalenie z moto.pl za zbyt małą oglądalność, a tu rodzina do wykarmienia ) postanowił zaistnieć dzięki firmie Arrinera, która to buduje samochód o nazwie Hussarya. Postanowił nagrać coś co przyciągnie więcej widzów i mu się to znakomicie udało.
Do tej pory miał oglądalność, jak to on określa „najlepszego magazynu motoryzacyjnego w Polsce”, rzędu 300-500 osób. W tak dużym kraju jak Polska jest to odpowiednik mało znanego bloga mało znanego nastolatka, który raz na tydzień to opisuje jak to mu ciężko było umówić się na randkę gdyż ma pryszcze. Dowolna średnio znana strona o dowolnej tematyce, wliczając w to szydełkowanie, ma oglądalność na poziomie 20-krotnie wyższym. Tak, więc oglądalność Motodziennika, jako najlepszego programu motoryzacyjnego w Polsce, jest na żenująco niskim poziomie. Tym razem, Motodziennik, po raz pierwszy w swojej historii, obejrzało nie kilkaset osób ale aż 158 tysięcy. Mniej więcej 300 lub 400-krotny wzrost.! Czas otwierać szampana !
Niestety chłopisko nie przewidział, że tak mocno kłamiąc narazi się na pozwy sądowe od firmy Arrinera. Sądził, że jakoś mu się uda i zabłysnąć i wywinąć przy okazji od kary. Sądził, że w Polsce panuje bezprawie. Niestety, jego pracodawca czyli Agora S.A, a dokładnie portal moto.pl miał dosyć współpracy z człowiekiem takiego pokroju i dlatego też pod koniec 2012 roku podziękowali mu czule. Jedynie jeszcze radio Tok.FM go trzyma, jako ciekawostkę przyrodniczą, z tym, że nie wiadomo jak jeszcze długo to potrwa gdyż chodzą na mieście chodzą słuchy, że dla Jacka Balkana szykują się kolejne dni zawieruchy. W branży mówi się, że zostanie on skutecznie zatopiony poprzez wyroki sądowe, jak metro Powiśle czy tunel pod Wisłostradą w Warszawie.
Tak, więc dzięki temu, iż Jacek Balkan zaistniał przez chwilę szerzej, zrobił z siebie do końca życia błazna, tak wielkiego, że nawet koledzy po fachu, m.in. dziennikarze z renomowanego tygodnika „Motor” zaczęli się z Jacka Balkana nabijać poprzez Internet. Po latach stania pod płotami dealerów, chciał aby otaczała go w końcu aura należnego mu splendoru i respektu, ale nie wyszło. Zdarza się.
Udało nam się także dowiedzieć, że w środowisku dziennikarzy motoryzacyjnych ma wybitnie kiepską opinię i dlatego też nikt z nim nie utrzymuje bliższych kontaktów oraz nigdzie go nie zaprasza. Dlatego też musi wystawać pod różnymi salonami dealerów samochodowych i tam coś bełkotać do kamery, licząc, że w tak dużym kraju jak Polska, choć te 300-500 osób obejrzy jego, jak to on sam określa „Ponoć najlepszy polski program motoryzacyjny”. Ach, te kompleksy !
Z tym wystawaniem pod oknami dealerów samochodowych wiąże się wiele anegdot, głównie związanych z tym, że go wielokrotnie przepędzano w czasie nagrywania materiału. Aż w końcu kilku dilerów się zgodziło pod warunkiem, że w swoich materiałach będzie zachwalał auta danej marki. Kilka razy nie „lizał tyłka” wystarczająco mocno, więc skończyło mu się wiele miejscówek. Dobrze, że pobudowano nowe salony, dzięki temu ma gdzie stać. W przeciwnym przypadku musiałby nagrywać wszystko u siebie w pokoju przy plakacie z wymarzonym autem, czyli czymś z grupy Volkswagena, najpewniej ze Skodą, choć jest znany także jako miłośnik Dacii Logan.
Nasz bohater jest także zmienny niczym kameleon. Jacek Balkan nie zawsze się tak nazywał jak obecnie. Wcześniej był to Jacek Polkowski, w magazynie Testosteron, który ukazywał się krótko na antenie TVN Turbo można przeczytać jego prawdziwe nazwisko. Dlaczego je zmienił ? Jego brat, Konrad Polkowski jakoś takiej potrzeby nie miał. Cóż za dwaj różni bracia, zapewne nie są jednojajeczni.
Dla zainteresowanych: warto posłuchać jak mówią o motoryzacji zawodowi dziennikarze motoryzacyjni i porównać to z występami Jacka Balkan pod salonami dilerów. Różnica uderza. Rzeczowość ściera się z tandetną erystyką a twarde dane z logoreą.
Wiele mówi o panu Jacku Balkanie poniższa jego wypowiedź na Facebooku (i ta szalona ilość czytelników, którzy to lubią – aż sześciu !). Jest fanem replik i dlatego też stara się dostrzec w każdym aucie, choć cień jakiejś repliki. Dlatego też wszyscy niszowi producenci drżą przed nim ze strachu gdyż podobno Jacek Balkan po kilkuletnim śledztwie (cóż za szybkość i przenikliwość) doszedł, że Apollo Gumpert ma nawiewy od Audi TT, silnik i wiązkę od innego Audi oraz ramę przestrzenną i nadwozie z włókna szklanego w wersji wyścigowej, czyli „to jest replika” wg. Jacka Balkana. Jak się o tym dowiedział właściciel firmy, że niedługo ma powstać film pod tytułem „Apollo czyli ściema po niemiecku” to złożył pod koniec 2012 roku wniosek o bankructwo.
Teraz wszyscy niszowi producenci w panice wyrzucają do kosza wszystkie części innych firm, nawet tak renomowany producent jak Wiessman, biorą kredyty na dziesiątki milionów euro, aby tylko robić każdą nawet najmniejszą śrubkę osobiście. Firmy Pagani i Koeningsegg przeżywają prawdziwy dramat gdyż dowiedziały się, że pan Jacek Balkan i tam nadciągnie. Klienci wycofali zaliczki i czekają na opinię naszego guru. Dzięki temu wkrótce ten autor „najlepszego motoryzacyjnego magazynu w Polsce” zdobędzie międzynarodową sławę jako pogromca niszowych firm, za co firmy Ferrari i Lamborghini będą mu dozgonnie wdzięczne i pozwolą otworzyć Aventadora w sposób w jaki Jacek Balkan otwiera samochody innych osób, czyli za pomocą śrubokręta (jest trochę o tym w Internecie), a oglądalność Motodziennika skoczy aż do 900 osób na całym świecie !
Wszystkie osoby, które posiadają informacje na temat Jacka Balkana, są proszone o kontakt z nami na email: replikajb@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Prosimy zachować kulturę podczas pisania komentarza.